Relacja porodowa Aldony, córka Majka, 22.06.2012r. Szpital Żeromski

 

Moje maleństwo jest już z nami w domu:) Nie czekała do terminu – widocznie za długo jej się wydawało:)

Poród przebiegł bez komplikacji i był mega szybki – co nie znaczy że bezbolesny:)
Majeczka urodziła się 22 czerwca o 21.05 siłami natury. Zupełnie tak jak to sobie zaplanowałam. Bez zbędnych znieczuleń, wkłuć i oksytocyny.

W telegraficznym skrócie wyglądało to tak, że noc przed porodem wybudzał mnie ból podbrzusza tak co godzinę i trwał około pół minuty. Jeszcze wtedy nie wiedziałam że się zaczęło:)
Rano była powtórka z rozrywki chociaż trochę częściej niż co godzinę więc pojechałam na planowane USG. Badanie miałam o 12 i okazało się że poród w toku – 2 cm rozwarcia i zalecenie lekarza
jak najszybciej udać się do szpitala. Oczywiście nie pojechaliśmy od razu. Przeczekaliśmy do 17 i postanowiłam że chyba trzeba jechać bo coś częściej dawały o sobie znać bóle siedząc, a nie mówię już o staniu.
Do szpitala (rodziłam w Żeromskim) przyjechaliśmy o 17.40 następnie papierologia, wstępne badania i decyzja że zostaję. Nie wiadomo jeszcze było czy mnie rzucą na patologię i już na porodówkę ale w niedługim czasie wszytko potoczyło się jak z płatka.
koło 18.15 podłączyli mi KTG i zbadała mnie lekarka – to już było 5 cm. Następnie przed 19 poszłam na USG i w momencie badania odeszły mi wody.
Po 5 minutach czyli około 19 byłam już na porodówce, podłączyli mi drugi raz KTG i czekaliśmy na rozwój akcji. Po badaniu położna zaskoczona mówi: O JEJ A GDZIE SIĘ PODZIAŁO NASZE ROZWARCIE?? a za sekundkę z jeszcze większym niedowierzaniem oznajmiła, że to już pełny zakres i Majeczka ma drogę utorowaną. Od tej chwili zostało tylko przeć i się modlić żeby szybko się skończyło:) po 1.5 godzinie dali mi dzidzię na brzuch i emocje dały górę.

Życzę wszystkim dziewczynom pięknych przeżyć, przynajmniej takich jak moje:)

Ps. Kilka miesięcy chodzenia na zajęcia jogi było widać na sali;) Dobre oddechy czynią cuda:)

Pozdrawiam
Aldona

A wcześniej:

Pamiętam, jakie miałam obawy na samym początku odnośnie porodu? Teraz wiem że grunt to dobre nastawienie i dobre przygotowanie:).

My przyjechaliśmy do szpitala bardzo spokojni w zasadzie zadowoleni, że to już niebawem Majeczka się urodzi. Rodziło się bardzo fajnie, nawet byliśmy w stanie żartować. Po porodzie obdzwoniliśmy rodzinkę z dobrymi wieściami i nie bardzo mogli uwierzyc w to, że jestem w stanie cokolwiek wydusić z siebie;)

Rzecz jasna że nikomu nie powiedzieliśmy że rodzimy – uniknęliśmy tym sposobem niepotrzebnych stresów i telefonów. Była to niespodzianka dla wszystkich:) Szczególnie dziadków.

Michał też spisał się na medal, szkoła rodzenia dała mu do namysłu dużo więc cieszę się że się zdecydował ze mną rodzić. Myślę że osamotniona kobieta to nie jest dobre rozwiązanie.

Tak czy inaczej misja zakończona sukcesem a to najważniejsze:)

Pozdrawiam ciepło.

Aldona