Relacja porodowa Joli – mama Mai i Jasia

Miejsce porodu: Niepołomice

Mnie zaskoczył ten poród, myślałam ze skoro to drugi poród, to będę pamiętała swoje doświadczenia z pierwszego, ale przekonałam się, że pamiętałam bardzo wybiorczo. Pomagało mi tym razem wydawanie z siebie dźwięków, mruczałam coś pod nosem, krzyczałam, “pojękiwałam”. Bardzo pomogła mi oddechy po okręgu, pod koniec zapominałam o nich, ale wtedy poprosiłam męża żeby, kiedy będzie skurcz mi przypominał, mówił o oddechu. Teraz też dużo chodziłam (w pierwszej fazie), kołysałam się to chyba bardzo przyspieszyło poród.

Przy Mai parte wspominam dobrze, miałam poczucie, że trwały krotko, tym razem było mi ciężko, nie mogłam przepchać Janka (dowiedziałam się później, że chłopcy mają najczęściej większe główki i że może być trudniej, dodatkowo razem z główką pchała się pępowina), i tu bardzo pomogła położna, kiedy zaczęłam mieć w głowie chaos, straciłam motywację i siły i miałam myśli, że nie dam rady, ona stanowczo mówiła, co mam robić, krok po kroku. Teraz nie pamiętam, co mówiła, ale jej polecenia były dla mnie jasne w tym momencie, usłyszałam co mam robić.

Zaskoczyły mnie tez zmiany w klinice, generalnie Maluszek nie był już myty, odśluzowywany, badany, szczepiony zaraz po urodzeniu, pępka już nie polewają spirytusem (nie wiem czy to efekt tej zmiany, ale pępek bez problemów odpadł po 5 dniach). Jaś tylko na 2 – 3 minuty z tatą trafił do rąk lekarza i potem już był z nami.

Byliśmy w trakcie 2 dni sami, było bardzo spokojnie, cicho. To było super, prawdziwie wypoczywaliśmy. No i fajne było to, że już w czwartek byliśmy w domu J

Pozdrawiam ciepło,

Jola